Data publikacji: 11 lipca 2025 roku

Wiara Polaków a wyniki wyborów prezydenckich

Sebastian Kowalik

Przy urnie wyborczej każdy podejmuje decyzję z jakiegoś powodu mądrego lub głupiego, ale ten powód jest i to właśnie on nakłania wyborcę, aby wyjść z domu i udać się na wybory. Głosują osoby niewierzące, oraz wierzące w tym przedstawiciele wielu religii, z racji na specyfikę naszej ojczyzny w znacznej większości byli to katolicy, ale czy na pewno można tak stwierdzić? Niewątpliwie jednak religia (lub jej brak) ma istotny wpływ na decyzję w ciągu naszego życia w tym także te polityczne.

Niedawne wybory prezydenckie, w których Rafał Trzaskowski uzyskał 49% głosów, mogą stanowić punkt wyjścia do zastanowienia się nad tym dlaczego w teoretycznie katolickim kraju osoba reprezentująca poglądy jawnie antykatolickie, w tym przyzwolenie na mordowanie dzieci nienarodzonych, promocję ideologii LGBT, czy też otwarte poparcie dla metody In Vitro, dodatkowo podejmująca walkę z Kościołem, zakazując symboli wyznaniowych w placówkach w Warszawie, osiągnęła ponad 10 milionów głosów (przy 21 033 457 głosujących). Podczas spisu powszechnego w 2021 AD 89,77% spośród tych, którzy udzielili odpowiedź na pytania, wskazało jako swoje wyznanie właśnie obrządek łaciński Kościoła Katolickiego, uwzględniając również inne obrządki, czy Kościół Prawosławny będzie to już ponad 90%. Prosta matematyka pokazuje, że 10 milionów polaków to ponad 26% społeczeństwa (około 34% uprawnionych do głosowania), skąd więc tak liczne poparcie uzyskał kandydat Koalicji Obywatelskiej?

Pierwszy zauważony przeze mnie typ “wierzących” wyborców prezydenta Warszawy to osoby deklarujące się jako katolicy bardzo często nie mające wiele wspólnego z katolicyzmem, wskazuje to chociaż wskaźnik dominicantes, czyli procent wiernych, którzy uczęszczają na niedzielną Eucharystię, w 2023 AD wyniósł on niespełna 30%. Jednak należy również uwzględnić, że w badaniach kościelnych zawsze uwzględnia się liczbę wiernych, która jest w rzeczywistości liczbą parafian poszczególnych probostw, jako że niewielka część niewierzących decyduje się na formalną apostazję, to są oni w tych statystykach uwzględniani, nawet jeżeli nie deklarują przynależności do Kościoła, dlatego też rzeczywisty wskaźnik dominicantes jest niewiele większy. Wnioski, jakie możemy z tego wyciągnąć to między innymi powszechność zjawiska tzw. “Katolicyzmu Kulturowego”, wiele osób utożsamia się z tym wyznaniem przez swego rodzaju przyzwyczajenie, lub sentyment, chociażby do tradycji religijnych takich jak świętowanie Bożego Narodzenia, albo świąt Zmartwychwstania Pańskiego, choć w tym drugim przypadku jednak coraz mniej. Taka sytuacja prowadzi, między innymi do deklaracji w ankietach rzymskiego wyznania pomimo braku jakiegokolwiek respektu do jego zasad. Jest to o tyle absurdalna sytuacja, że większość “Katolików” to świadomie, lub nie ateiści. Nie wierzą tak  naprawdę w Boga, a jeśli już to we własne Jego wyobrażenie i nie ma to nic wspólnego z nauką katolicką. Najczęściej tacy ludzie zostali wychowani w wierze, jednak otrzymali jedynie literę “prawa”, a nie ducha,  z oczywistych względów nie będą się przejmować opinią episkopatu i Kościoła przy urnie, bo najzwyczajniej w świecie ona ich nie interesuje.

Następnie mamy też osoby praktykujące swoją wiarę tzn. chodzących na Msze Świętą korzystających częściej lub rzadziej z sakramentów i zazwyczaj zgodnych, chociaż w jakimś stopniu z tym, co przekazuje Kościół Katolicki, oni najczęściej podjęli przy urnie taką decyzję z dwóch powodów: Primo w polityce niejednokrotnie przestają uwzględniać aspekt swojej wiary i głosują prywatnymi upodobaniami, lub nie uwzględniają aspektów społecznych danego kandydata, secundo są zaślepieni nienawiścią do niedawnego rządu Prawa i Sprawiedliwości i zagłosowaliby na każdego kandydata, który by startował przeciwko szeroko pojętemu, obozowi PiSu. Powyższe zapewne jest także powodem, dlaczego w tym roku Karol Nawrocki przynajmniej w teorii był “Kandydatem Obywatelskim” jedynie popieranym przez partię Jarosława Kaczyńskiego. Jest to o tyle smutna sytuacja, iż katolicyzm z definicji religia miłości bliźniego w momencie próby przy urnie wyborczej jest spychany na boczny tor przez nienawiść, a wyborcy głosujący całkowicie przeciwko swoim przekonaniom nie widzą w tym nic wewnętrznie sprzecznego, lub nielogicznego.

W społeczeństwie są też ludzie głosujący, nie patrząc na poglądy kandydatów, lecz przykładowo wyłącznie na ich aparycje, mimo że wydaje się to skrajnie głupie to jednak praktyka na przestrzeni lat, oraz liczne ankiety potwierdzają ich obecność. W przypadku tej grupy myślę, że nie ma co się rozwodzić z racji na jasno widoczny absurd sytuacji, jednak taka sytuacja może także skłonić do refleksji, czy aktualna forma demokracji naprawdę jest najlepszą formą rządów, jaką osiągnęliśmy?

Jak widać wśród wyborców Rafała Trzaskowskiego mogło znaleźć się wiele osób, mówiących o sobie jako katolikach. Niestety prawdopodobnie taka grupa społeczna bynajmniej nie była w skrajnej mniejszości, a stanowiła przynajmniej istotny element elektoratu, zwłaszcza u osób starszych, którzy to w znacznej większości głosowali na kandydata KO i kandydata popieranego przez PiS. Obecna sytuacja musi skłonić do refleksji między innymi duchownych którzy powinni zadbać o formację i nawrócenie osób, którzy do Kościoła należą tylko z nazwy. Aktualnie zmiany w układzie sił polskiej polityki są często hamowane przez decyzję wyborcze osób w podeszłym wieku, które nie są w stanie dostosować się do zmian na scenie politycznej, oraz w świecie współczesnym, ale także przez wyborców niezaznajomionych z programem wyborczym kandydatów i partii, którzy tak naprawdę nie wiedzą, na co głosują. Dlatego to, co widzimy powinno, także przekonać społeczeństwo, że nadszedł czas na zastanowienie się nad ustrojem Rzeczypospolitej Polskiej, ponieważ demokracja w aktualnej formie jest de facto rządem mas, które nie mają pojęcia o zarządzaniu współczesnym państwem i nie można ich za to winić, wszakże nie wszyscy obywatele mają predyspozycje i chęci do polityki, przecież po to mamy władzę w państwie, aby to ona dbała o to czego potrzebują obywatele, którzy w naszym ustroju dali jej mandat aby tę obowiązki sprawowała.